
Szoty w podróży
5 listopada, 2025
Ten wyjazd połączył dwa zupełnie różne światy – romantyczną Wenecję i majestatyczne Dolomity. Wyruszyliśmy w niewielkiej grupie, w towarzystwie naszych mam (67 i 80 lat) oraz taty (70 lat). Planując trasę chcieliśmy, aby każdy dzień był ciekawy, ale jednocześnie niezbyt męczący.
Zaczęliśmy od spacerów po wąskich uliczkach i mostkach Wenecji, a następnie przenieśliśmy się w górskie krajobrazy pełne jezior i alpejskich panoram.
W tym wpisie znajdziesz plan podróży dzień po dniu – z opisem tras, praktycznymi wskazówkami i propozycjami miejsc, które warto zobaczyć po drodze.
✈️ LOT
Lecieliśmy samolotem linii Wizzair z lotniska Warszawa–Modlin na lotnisko Wenecja-Treviso (Sant’Angelo). Lot trwa ok. 2 godziny.
TRANSPORT Z LOTNISKA
Z lotniska Treviso najłatwiej dostać się do Wenecji (Piazzale Roma) korzystając z:
My wybraliśmy autobus ATVO, który dowiózł nas bezpośrednio na Piazzale Roma – to ostatnie miejsce w Wenecji, do którego można dojechać pojazdem.
TRASA DO HOTELU
Nasz hotel znajdował się tuż obok Placu Świętego Marka (ok. 1,5 km od Piazzale Roma).
Choć odległość nie wydawała się duża, trasa prowadziła między kanałami i licznymi mostkami zazwyczaj po bruku. Wiedzieliśmy o tym wcześniej, dlatego zamiast walizek na kółkach wybraliśmy plecaki.
HOTEL
Choć noclegi w Wenecja nie należą do najtańszych, zdecydowaliśmy się na 2-noclegowy pobyt na wyspie — po to, by zobaczyć Wenecję po godzinach największego napływu turystów.
Wg statystyk miasto odwiedza dziennie średnio 75 000 osób (przy ok 45 tys mieszkańców brzmi kosmicznie, prawda?) — wielu przyjeżdża na kilka godzin i wyjeżdża przed zmrokiem.
Jeśli śpisz na terenie wyspy, to czas pomiędzy ich wyjazdem a następnym przypływem staje się Twoim czasem: możesz spacerować pustymi uliczkami i podziwiać Plac Świętego Marka praktycznie bez ludzi.
PIERWSZY SPACER
Nie był on długi i nie miał żadnego planu. Wybraliśmy się na poznanie najbliższych okolic oraz zakup czegoś do jedzenia. Wenecja po zmroku ma w sobie cos wyjątkowego.
Dokładny opis naszego spaceru znajdziesz tu: Wenecja – dzień 1. Nasze zwiedzanie było bardzo spokojne i leniwe. Jeżeli jednak uznasz, że masz więcej czasu i energii, możesz zrealizować taką 7-kilometrowa trasę w formie pętli:
Opis naszego kolejnego dnia – znajdziesz tu – Wenecja: dzień 2. Był on wyjątkowo spokojny ponieważ zależało nam, żeby rodzice nieco odpoczęli przed wyjazdem w góry. Jeżeli chcecie – możecie go nieco wzbogacić o takie miejsca:
Najlepszym sposobem na powrót do San Marco, jest rejs tramwajem wodnym Vaporetto – linie 1 lub 2 kursują regularnie i oferują widok na całe Canal Grande.
Czwarty dzień był dla nas dniem zmiany otoczenia – z zatłoczonych uliczek Wenecji ruszyliśmy w stronę gór i spokoju Dolomitów.
🚗 TRANSPORT
Z Wenecji do Treviso dojechaliśmy pociągiem – to szybkie i wygodne połączenie, które pozwala uniknąć korków. Tu wypożyczyliśmy auto i ruszyliśmy w stronę Borca di Cadore gdzie mieliśmy wynajęty domek. Do pokonania mieliśmy 120 km.
NOCLEG
Na miejsce dotarliśmy późnym popołudniem. Naszą bazą został Chalet Yvonne znaleziony na booking.com – fantastyczny domek położony w spokojnej okolicy, w pełni wyposażony we wszystko, czego można potrzebować podczas pobytu w górach. Idealne miejsce, by odpocząć po intensywnych wyprawach i przygotować się na kolejne górskie przygody.
Tego dnia zrobiliśmy trasę, która łączyła kilka z najpiękniejszych miejsc w Dolomitach. Wyruszyliśmy z Borca di Cadore (tam mieszkaliśmy), kierując się przez Cortinę d’Ampezzo – jedno z najsłynniejszych górskich miasteczek regionu. Stamtąd wspięliśmy się drogą w stronę Misuriny, gdzie czekało na nas pierwsze jezioro ukryte we mgle.
Kolejnym punktem był Lago di Dobbiaco, a na koniec dotarliśmy do naszego głównego celu – Lago di Braies (Pragser Wildsee) – jednego z najbardziej znanych i fotogenicznych jezior w całych Dolomitach.
Wróciliśmy bardzo podobną trasą – zmieniając ją jedynie nieco w okolicach Cortiny d’Ampezzo.
Cała trasa liczyła około 140 kilometrów.
Szczegóły trasy znajdziesz tu: Lago di Braies
Tego dnia wybraliśmy się na kolejną samochodową pętlę po Dolomitach, łączącą kilka wyjątkowo malowniczych miejsc.
Wyruszyliśmy z Borca di Cadore, kierując się w stronę Fiames i dalej do Lago d’Antorno. Pierwotnie planowaliśmy podejście w okolice Tre Cime di Lavaredo, jednak pogoda i auto skutecznie pokrzyżowały nam plany .
Z Antorno ruszyliśmy dalej na północ, w kierunku Lago di Landro (Dürrensee), skąd po krótkim postoju ruszyliśmy w stronę Lago di Santa Caterina.
Powrót zaplanowaliśmy przez Santo Stefano di Cadore i Lozzo di Cadore, zamykając pętlę z powrotem do Borca di Cadore.
Cała trasa liczyła około 160 kilometrów.
Szczegóły trasy znajdziesz tu: Od Lago d’Antorno do Lago di Santa Caterina
Tego dnia ruszyliśmy z Borca di Cadore, gdzie mieliśmy naszą bazę, i obraliśmy kierunek na Cortinę d’Ampezzo – serce Dolomitów. Stamtąd wspięliśmy się malowniczą drogą w stronę Pocol, gdzie przy filiżance cappuccino rozpoczęliśmy dzień.
Kolejnym przystankiem była kolejka Funivia Lagazuoi, z której wjechaliśmy wysoko ponad doliny, aż pod samo niebo. Po zjechaniu zatrzymaliśmy się jeszcze na Przełęczy Valparola (Passo Valparola), by zajrzeć nad spokojne Lago di Valparola, a w drodze powrotnej – przy Lago Limides Parking, gdzie góry płonęły złotem modrzewi.
Cała trasa tworzyła piękną pętlę, pełną widokowych zakrętów, dolin i przełęczy. Łącznie przejechaliśmy około 80 kilometrów – idealny dystans na całodzienną, spokojną wycieczkę po jednym z najpiękniejszych fragmentów Dolomitów.
Szczegóły trasy znajdziesz tu: Funivia Lagazuoi
Ostatni dzień naszej podróży rozpoczęliśmy spokojnym porankiem w Borca di Cadore. Spakowani i trochę już nostalgiczni, ruszyliśmy w drogę powrotną. Tuż za Fortogna zjechaliśmy nieco z trasy – by jeszcze przez chwilę nacieszyć oczy włoskimi krajobrazami.
Zatrzymaliśmy się w okolicach Fiume di Piave, gdzie rzeka tworzy malownicze zakola z widokiem na góry. Tego dnia pogoda dopisała najbardziej ze wszystkich – błękitne niebo i słońce sprawiły, że Dolomity wyglądały jak z pocztówki.
Po krótkim spacerze ruszyliśmy dalej w stronę Treviso, gdzie czekało nas oddanie auta i lot powrotny do Polski.
To był piękny finał całej wyprawy