
Szoty w podróży
22 września, 2025
Kome Caves to unikalne domy wykonane z błota ukryte pod skalnym dachem. Znajdują się one w dystrykcie Berea około godziny drogi od Maseru, stolicy Lesotho. Powstały pod koniec XVIII wieku i do dziś są zamieszkane przez potomków pierwszych osadników. Ich przodkowie ukrywali się w jaskiniach, uciekając przed głodem, wojnami i… sąsiadami kanibalami
Kome Caves to żywy pomnik kultury i przetrwania.
Jaskinie Kome to z jednej strony zabytek kultury, a z drugiej wciąż zamieszkana osada. Domy są udostępnione do zwiedzania ale nie mam tam tłumów. W dniu, kiedy je zwiedzaliśmy – byliśmy jedynymi turystami.
Pokazano nam największy z domków. Było to skromne pomieszczenie o powierzchni około 10 m² – bez okien, bez ogrzewania, bez elektryczności i bieżącej wody. Brak mebli, jedynie kilka przedmiotów codziennego użytku, poustawianych w kątach. Wewnątrz, na cienkim materacu, leżała chora kobieta, a po drugiej stronie siedziała młoda matka z maleńkim dzieckiem na kolanach. Całość miała w sobie coś bardzo poruszającego – cisza, półmrok i świadomość, że to nie muzeum, a czyjś dom, w którym codziennie toczy się życie. Zastanawialiśmy się, jak w tak małej przestrzeni mieści się cała rodzina i jak wygląda ich zwykły dzień.
W środku właściwie nie robiliśmy zdjęć – klimat był zbyt intymny, żeby wyciągać aparat.
Ale kiedy pod ścianą, tuż obok starego żelazka na węgielki i kilku innych bibelotów, zobaczyliśmy obraz Jana Pawła II, nie mogliśmy się powstrzymać. Wysłużona ramka, sam portret nieco podniszczony, ale to wszystko było nieistotne. Pomyślcie tylko – w domku z błota, na końcu świata, prawie 15 tysięcy kilometrów od Polski zobaczyć zdjęcie papieża Polaka. Akcent polskości, gdzieś gdzie kompletnie się tego nie spodziewaliśmy.
Uświadomiło nam to jak świat jest mały i jak bardzo różne kultury potrafią się ze sobą przenikać
Wizyta w błotnych domkach nie trwała długo, ale wystarczyła, by stać się dla nas pierwszą lekcją pokory, jakiej udzieliło nam Lesotho ( o innych napiszemy już wkrótce.)
Opuszczaliśmy to miejsce w ciszy, z głowami pełnymi refleksji i obrazami, których nie da się zapomnieć.
Okolice Kome Caves żegnały nas spokojem i przestrzenią. Zielone pola, doliny i majestatyczne góry na horyzoncie tworzyły widok, od którego nie dało się oderwać wzroku. Pogoda płatała figle – ciężkie, ciemne chmury zawisły nad pasmem górskim, a między nimi przebijały się jasne promienie słońca. To właśnie w takich sceneriach Lesotho pokazało nam, że w pełni zasługuje na swój przydomek – „Królestwo w chmurach”.
Wskazówki:
Dojazd:
z Maseru (stolica Lesotho) – około 1 godziny jazdy samochodem,
z Teyateyaneng – około 30 minut.
Po zostawieniu auta przy centrum informacyjnym trzeba zejść pieszo około 500 m w dół do jaskiń. Ścieżka jest prosta, ale dobrze jest mieć wygodne buty.